Recenzja: Michael Hjorth, Hans Rosenfeldt „Oblany test”
Autor: Michael Hjorth, Hans Rosenfeldt
Tytuł: Oblany test
Tłumaczenie: Maciej Muszalski
Wydawca: Wydawnictwo Czarna Owca
Rok wydania: 2016
ISBN: 978-83-8015-308-0
Liczba stron: 440
…
Na tę książkę czekałem z niecierpliwością. To piąty już tom bestsellerowej serii z Sebastianem Bergmanem, policyjnym psychologiem i specjalistą od seryjnym zabójców. Specyficzne jest to, że w przypadku cykli powieściowych, zwłaszcza tych udanych, z każdym kolejnym tomem zdaje się rosnąć apetyt na coraz bardziej udaną lekturę przy jednoczesnych obawach o udaną kontynuację następnego tytułu. Michael Hjorth i Hans Rosenfeldt nie zawodzą. Nie boję się, powiem więcej, podnoszą poprzeczkę jeszcze wyżej. Wszystko za sprawą fabularnej układanki, jaką proponują w ostatnim ze swoich tytułów „Oblany test”.
Przede wszystkim nie zawodzą, a wręcz zachwycają postacie literackie, które od samego początku grają główne role na scenie akcji powieściowej. Mam na myśli wszystkich członków specjalnego zespołu Krajowej Policji Kryminalnej. Recenzując poprzednie tytuły zwracałem uwagę na wyjątkowy dobór bohaterów kryminalnej sagi. Oczywiście na pierwszy plan wysuwa się postać Sebastiana Bergmana. Jego charakter, a dokładnie niecodzienne skupienie się na sobie, traktujące innych w sposób dalece odbiegający od norm współżycia społecznego, przeziera prawie z każdej sceny rozgrywanej właśnie z tym bohaterem. Szwedzkim autorom w Bergmanie udało się zawrzeć jakże skrajne przymioty. To człowiek, wobec którego słów i czynów nie przejdziemy obojętnie. Z jednej bowiem strony w większości przypadków jeśli nie budzi negatywnych odczuć oburzenia i niezgody, to conajmniej zmusza nas czytelników do zastanowienia jak byśmy my postąpili i zachowali się wobec innych. Gdzieś w głębi każdego czytelnika – mam wrażenie – ukrywa się osobista forma sprzeciwu na takie postępowanie Sebastiana. Choć z drugiej strony autorzy recenzowanej powieści w tym ciemnym i zimnym wizerunku ukrywają także jasne strony ludzkiej natury. Ci, którzy tropią od samego początku historię znakomitego profilera, wiedzą, że za dramatem tragicznej i nagłej śmierci córki ukrywa się na nowo tworzone uczucie do nieślubnego dziecka. Jest nim, na szczęście i nieszczęście Bergmana, dorosła kobieta o imieniu Vanja, partnerka zawodowa, w której można powiedzieć, że główny bohater pokładał nadzieje na przekazanie największych tajemnic policyjno-psychologicznej roboty, będąc przez cały czas nieświadomy rodzinnych więzów krwi. Paradoksem postaci Bergmana jest jego wyjątkowa wiedza psychologiczna, umiejętność wchodzenia w psychikę sprawcy i śledczy instynkt czytania więcej niż materialnych śladów kryminalistycznych przy jednoczesnym pogubieniu się we własnych emocjach i tylko pozornym (bo ze świadomością, ale bez woli zmiany) panowaniem nad własnymi niedoskonałościami. Ich najlepszym przykładem jest niepohamowany popęd seksualny, który stanowi swoistą formę odreagowywania na napięcie zawodowe i wewnętrzny stres, a staje się także w omawianej książce przyczyną kolejnych kłopotów.
Autorzy „Grobu w górach” po raz kolejny nie odpuszczają żadnemu ze swoich bohaterów, tworzących wyjątkową sprawną policyjną grupę śledczych. Postać Bergmana tworzy charakterystyczną dominantę psychologiczno-emocjonalną, w pewien sposób rzutującą na zachowania i postawy pozostałych członków zespołu. Vanja, córka policyjnego psychologa, jest najlepszym przykładem jak uczuciowe gry, nawet w najlepszej wierze realizowane przez najbliższych, potrafią przenicować wnętrze osoby i przewrócić świat uczuć do góry nogami. A przecież nie mniejsze przewroty stanów emocjonalnych dotykają pozostałych policjantów: Ursulę, Torkela i Billy’ego. O ile w przypadku Ursuli jest to stan zawieszenia i jednoczesnego oddalenia od rysującej się w poprzednich powieściach szansy na pozytywną, stałą zmianę doznań i zaangażowania w związek, tak pozostałe dwie postacie męskie wykreowane zostały zupełnie odmiennie i przeciwstawnie. Nie chcąc zdradzać czytelnikom przyjemności poznawania nowych zakrętów życiowych tych dwóch wspomnianych postaci, napiszę tylko tyle, że zaskoczą one niejednego fana twórczości autorów „Ciemnych sekretów”. I znów jest na maksa, bo inaczej w serii z Bergmanem nie może być. Personalna scena policyjnych śledczych jest w poszczególnych powieściach poprowadzona na ciągle niezwyczajnym poziomie, z najwyższym napięciem, niczym po uderzeniu pioruna. To nieustanne balansowanie na krawędzi, podobnie jest w „Oblanym teście”. Za doskonałość albo conajmniej trafność śledczych działań wszyscy członkowie tej specjalnej książkowej grupy płacą cenę najwyższą. Kobiece bohaterki, Vanja i Ursula, szczególnie, miotając się pomiędzy poszukiwaniem prawdziwych i szczerych uczuć. Bergman robi to na własną prośbę, jakby bez wewnętrznych problemów nie był w stanie funkcjonować. Torkel, ku zaskoczeniu czytelników, okazuje się być nie tylko liderem śledztwa, ale i pozytywnych zmian w rejestrach najjaśniejszych doznań ludzkich. Tylko Billy w recenzowanej książce znajduje się na równi pochyłej, z każdą sceną coraz bardziej dramatycznej. Jak bardzo? Zdradzić nie chcę ani nie mogę, bo w jego postaci ukrywa się z pewnością pomysł na fabułą kolejnej powieści szwedzkiego duetu.
Bo fabuła i zamknięta w niej intryga kryminalna u Hjortha i Rosenfeldta po raz kolejny odznaczają się dopracowaniem i atrakcyjnością, zwłaszcza tą odczuwalną podczas lektury. Zbrodnia ma wymiar teatralny, co u autorów „Grobu w górach” jest dość częste, ale jednocześnie jakże realny i atrakcyjny czytelniczo. Zabójca jest kimś, wbrew pozorom, nieprzewidywalnym i interesującym równocześnie. Popełniane przez niego zabójstwa mają wymiar ideowy i dotykają problemów współczesnego świata. Oto bowiem giną uczestnicy popularnego telewizyjnego reality show, autorka rozczytywanego bloga internetowego. Za mało? Bohaterowie nowych mediów, celebryci współczesnego świata, wyrocznie bieżących problemów i zagadnień. Na piedestał popularności nie wspinali się samodzielnie, lecz z pomocą kreatorów, dla których liczy się wyłącznie wynik oglądalności i zysk finansowy. Muszą więc ginąć kolejne osoby. Ustalenie sprawcy i ujęcie go to swoisty wyścig, w którym dosłownie idzie o to by nie być ciągle za nim, lecz przed nim. Przypominanie tej zasady w recenzowanej powieści pada dość często. W warstwie literackiej znajduje ona bardzo udaną realizację, już od pierwszych kart, wciągając skutecznie czytelnika w świat przedstawiony. I chyba po raz pierwszy thriller Hjortha i Rosenfeldta przekracza granice typowej dla kryminału narracji i konwencjonalnego tempa kreślenia. W „Oblanym teście” nie brakuje sceny, która tylko pozornie zaskakuje, a stanowi swoisty majstersztyk rodem z najlepszej powieści sensacyjnej.
„Oblany test” Michaela Hjortha i Hansa Rosenfedlta to kolejna wyjątkowo udana powieść z doskonałej – nie boję się tego powiedzieć – serii z niebanalnym psychologiem policyjnym Sebastianem Bergmanem. Stanowi udaną rozrywkę czytelniczą oraz wyzwanie intelektualne, udowadniając, że literatura – nawet kryminalna – stanowi wyjątkową formę sztuki ludzkiej. Wielkie słowa, sprawdzicie sami.
[dodajbox]
Przeczytane dzięki Wydawnictwu Czarna Owca