Autor: Jo Nesbo
Tytuł: Krew na śniegu
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania: 2015
ISBN: 978-83-271-5339-5
Liczba stron: 164
…
Jeśli ktokolwiek wątpi w siłę skandynawskich kryminałów, oznaczać to może wyłącznie jedno – nie zna jeszcze twórczości Jo Nesbo. A ten kto ją zna lub poznaje, ciągle chce więcej. Stąd gorące wyczekiwanie na publikację każdego kolejnego tytułu. Nie inaczej ma się z najnowszą powieścią „Krew na śniegu”. I ponownie nici z nudy.
Norweski pisarz zaczyna zaskakując narracją, a dokładnie jej formą i klimatem. Prowadzona w pierwszej osobie, już w zakończeniu inicjalnego akapitu uderza perspektywą spojrzenia. Pierwsza osoba to głos mordercy, dodajmy, bo szybko dociera do nas ta informacja, płatnego mordercy. Tym bardziej więc kontrastuje ten fakt z zastosowaną poetyką, realizowaną na skraju malarskości i przenośni literackiej wprost z metaforyczno-onirycznych wizji. Podkreślam, zaskakuje, ale nie przekracza granic kiczu czy sztuczności. W dalszej opowieści narracja będzie ostra jak żyleta, konkretna niczym sprawozdanie ekonomisty, a jednocześnie do samego końca utrzymywać będzie w sobie pierwiastek jakiejś duchowości, choć właściwsze słowo to emocjonalności wcześniej u Nesbo niespotykanej. Zresztą przyznać trzeba, że emocjonalności bardzo rzadko widocznej u innych autorów kryminałów. Zasługą, w jeszcze inny sposób wyróżniającą autora „Policji”, pierwszoosobowej narracji jest nieustanna bliskość obrazów wypełniających akcję książki. Nie licząc bowiem kilka mniejszych scen, wszystkie pozostałe dzieją na naszych oczach, które są oczami narratora-mordercy. Jesteśmy dosłownie uwikłani w rzeczywistość małego fragmentu biografii głównego bohatera Olava.
To wyjątkowy bohater, nawet jak na Nesbo. Już Harry Hole stanowi wyjątkowe indywiduum literacko-osobowościowe, co zresztą jest jedną z głównych przyczyn sukcesu czytelniczego Norwega. Olav to propozycja narysowana innym piórem niż dotychczasowe postacie powieściowe. Teraz rzeczywistość widzimy z drugiej strony, zza cyngla morderczego pistoletu, wykonującego wyroki w sposób wręcz doskonały. Doskonałość wykonywanej pracy płatnego mordercy to precyzja w każdym calu odebrania życia wskazanej ofierze, to także dopracowany do najmniejszego szczegółu plan, za którym nie ma nikogo. To szczególnie ważne dla tej wyjątkowej profesji, bo bez anonimowości i precyzji ktoś taki jak Olav nie jest w stanie wykonywać na dłuższą metę swojego zawodu. Nieuchwytny, dla policji, nierozpoznany dla zleceniodawców, a wreszcie bezimienny wyparciem wszystkiego, co mogłoby spersonalizować, uczłowieczyć maszynę śmierci. To właściwe wyobrażenie płatnego mordercy i kimś takim jest główny bohater Nesbo. „Krew na śniegu” to jednak historia, która przewraca na wspak tak nasze wyobrażenia o mordercy, jak i samo życie jego życie. W takiej perspektywie recenzowana książka odbiega swoim fabularnym układem od klasycznego kryminału. Jeśliby już próbować ją katalogować, to najbliżej jej do thrillera psychologicznego, w którym jednak największe emocje czytelnicze budzą emocje głównego bohatera. Trudno pisać w szczegółach bez zdradzania fabuły, co byłoby niewybaczalnym ruchem w stosunku do przyszłych czytelników. Ale wystarczy przywołać wydawniczą zapowiedź. Olav, płatny morderca, nie ma rodziny ani przyjaciół. Pewnego dnia spotyka kobietę swoich marzeń, ale… Po pierwsze jest ona zoną jego szefa. Po drugie, Olav właśnie dostał zlecenie, by ją zabić.
Zawiązanie akcji klasyczne i proste w swoim pomyśle. Jakże też przewidywalne i nietrudne do wykreślenia w czytelniczej wyobraźni. Zdarzyć się może niejednemu odbiorcy powieści, że wyprzedzi on sceny, słowa i zachowania literackich postaci. Po pierwsze jednak srodze zawiedzie się, jeśli pomyśli, że posiadł wiedzę absolutną, zastępującą pisarski projekt. Nesbo zaskakuje i to nie raz. To nie jest prostolinijna historia. Ma swoje zakręty i zawirowania. Przynosi sporą dawkę napięcia i zagadki o charakterze kryminalnym. To gra na śmierć i życie. Po drugie mocniejszą stroną „Śladów na śniegu” jest to, co nie czysto fabularne. To, co nie ulepione z realiów gangsterskich porachunków i kryminalnych układów zapełniających przestrzeń norweskiego świata, tylko pozornie bezpiecznego i czystego. Zbrodnia ma drugie dno, zamknięte w uczuciach. Nad wszystkim przeważa uczucie miłości. U Nesbo, a to już wiemy z poprzednich tytułów autora „Syna”, ma ona wiele twarzy i emocjonalnych stanów. Granice uczuciowych wzniesień rozciągają się w wielu kierunkach i w różnym nasyceniu. Budzą emocje w zamkniętych związkach rodzinnych, w ukrytych relacjach nie mniej bliskich niż więzy krwi. Rodzą się i rozkwitają także w świecie wydawałoby się wyzutym z takich zagadnień, bo nie inaczej często widzimy struktury grup przestępczych. Uczucia to wreszcie siła pchająca do życiowych dramatów tych, którzy wyjściową domeną jest zimna, bez emocjonalna kontrola nad własną egzystencją. Nie będę odkrywał kart, ale gdyby rozrysować wszystkie możliwe emocjonalne więzi rozciągnięte przez pisarza w recenzowanej książce, to zobaczylibyśmy całkiem skomplikowaną i bogatą sieć. Znamienne jest to, że niezależnie od kreowanych person sceny literackiej, wszystko rozgrywa się tak naprawdę pomiędzy miłością i zdradą, pomiędzy życiem i śmiercią. Dosłownie i w przenośni. To ostatnie jest zresztą mocnym chwytem w finale powieści. Niejednoznacznie otwartym, wyzywającym czytelnika na pojedynek, którego orężem jest wyobraźnia i posiadana przez nas wiedza o człowieku. Dzięki temu ta książka żyje, pomimo postawienia ostatniej kropki ostatniego zdania.
„Krew na śniegu” Jo Nesbo to powieść po raz kolejny wykazująca mistrzostwo pisarstwa norweskiego autorstwa. Kryminalną opowieść wplótł udanie w odwieczny dramat rodzący się przez ludzkie uczucia. To książka, w której miłość wypełnia przestrzeń pomiędzy życiem i śmiercią. Stary temat, lecz nowe świeże wykonanie. Polecam!.
Zamieszczone w Baza recenzji Syndykatu ZwB i przeczytane dzięki Wydawnictwu Dolnośląskiemu
Też polecam tę (i prawie każdą inną) książkę Jo Nesbo – świetny styl i język pisania a i historie na plus + trzymają w napięciu do końca 🙂
Świetny kryminał, widziałem go chyba niedawno w ofercie Lidla, chociaż czytałem go już wczesniej.
[…] Hole. Ucieszą się zaś z pewnością ci, którym spodobał się poprzedni tytuł nowego cyklu, „Krew na śniegu”. Tamta powieść byłą sporym zaskoczeniem. Wraz z kolejną zatytułowaną „Więcej krwi” […]
[…] wykreowanych i nietuzinkowych postaci na czele z charyzmatycznym śledczym? Fabularnie autor „Krwi na śniegu” na pierwszych kartach powieści zaskakuje. Zasmucą się ci, którzy od samego początku […]