Autor: Tomasz Sekielski
Tytuł: Sejf
Wydawca: Rebis
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7510-944-3
Liczba stron: 340
Znany, a nawet bardzo znany, dziennikarz śledczy jako pisarz, powieść sensacyjna, chwytliwy tytuł, a na dokładkę chwytliwa reklama: „Elektryzujący thriller! Złoto Saddama i kulisy polskiej polityki”. Ten zestaw jeszcze przed wydaniem książki Tomasza Sekielskiego „Sejf” stanowił mieszankę wybuchową na polskiej scenie literatury kryminalnej i sensacyjnej. Pytanie tylko brzmiało – czy jest to nadęty do granic wytrzymałości medialny balon, który wybuchnie z wielkim hukiem i tak jak było głośno, tak szybko spadnie na dno zapomnienia, czy też medialna wrzawa stanowi wyłącznie uwerturę do przyjemnej lektury, udanej pod każdym względem książki?
Trzeba przyznać, że lektura jest przyjemna, łatwa i niezwykle wciągająca. To z pewnością pierwsza z zalet debiutu pisarskiego Tomasza Sekielskiego. Świetnie zarysowana intryga, rosnące napięcie wraz z kolejnymi kartami powieści, wyraźne utrzymanie czytelnika w niepewności i tajemnicy rozpoznania sprawców całego zamieszania. Niewątpliwie do sukcesu tej strony „Sejfu” przyczyniła się zaproponowana formuła prowadzenia narracji czasoprzestrzennej. Od pierwszej strony książki nie tylko, że wędrujemy, ale wręcz przeskakujemy z miejsca na miejsce, przemieszczając się także czasowo i udanie od samego początku, najpierw podświadomie, potem już z pełną świadomością prowadzonego czytelniczego śledztwa w różne miejsca i momenty czasowe czując i wiedząc, że ich powiązanie ze sobą przyniesie czytelnikowi rozwiązanie zarysowanej zagadki. Dodatkowym atutem książki, wspomagającym rosnące zaciekawienie czytelnika, jest umieszczenie jej realiów w zdawałoby się bliskich nam miejscach Warszawy, Podlasia, a jednocześnie nieznanych i egzotycznych. Mam na myśli oczywiście tytułowy Sejf, a z nim także całą siedzibę Agencji Wywiadu, powstałą ze schronu przeciwatomowego, zbudowanego za czasów PRL-u. W ilu miastach polskich istnieją takie mniejsze lub większe legendy miejskie o podziemnym schronie, korytarzach, przejściach? Sekielski taką historię wykorzystuje i idzie dalej, rysując wnętrze tajemniczego, niedostępnego dla zwykłych obywateli miejsca, będącego sercem najważniejszych tajnych działań służb państwowych na arenie krajowej i międzynarodowej. To nie może zachęcać do lektury kolejnych stron powieści, to musi wciągać do czytania i wciąga. Nie inaczej ma się rzecz z innymi miejscem akcji, rozłożonym na rodzimym Podlasiu. Tutaj dodatkową rolę odgrywają zarówno ślady religii prawosławnej, widoczne w codzienności mieszkańców, jak i przede wszystkim postać szeptuchy. Jej osoba i charakter swoistego posłannictwa i daru widzenia oraz uzdrawiania prawie od samego zarysowania fabuły stanowią pewien ważny lejtmotyw. I znajduje on ujście pisarskie w jednej z najlepszych scen książki, wizyty komendanta Darskiego w dalekiej Orli u szeptuchy Wiery. Autor w tej scenie prezentuje wysoka klasę literacką, w której potrafi umiejętnie łączyć napięcie, natężenie tajemnicy z humorem i językową swadą. Udanych scen jest zresztą w książce wiele, co stanowi najpewniej zasługę samego pisarza, jak i redaktorów książki, tym samym nie będącej wyłącznie gorącym towarem medialnym.
Inną zaletą recenzowanej książki Tomasza Sekielskiego jest zgrabnie skonstruowana historia thrillera o zabarwieniu spiskowo-politycznym z wątkami szpiegowskimi i społecznymi. O ile przyszłych czy aktualnych czytelników „Sejfu” najpewniej nie zdziwią w mojej próbie oswojenia zastosowanego gatunku literackiego powieści pierwsze w kolejności przywołane określenia, to sygnalizowana tematyka społeczna może dziwić. Trudno bowiem znaleźć trafniejsze pojęcie przy zachowaniu jego pojemności. W pierwszej mierze mam na myśli wątki dotykające pracy mediów, a zwłaszcza mediów śledczych i tych okołopolitycznych. Sekielski po raz pierwszy chyba przedstawia ten świat tak wyraziście z własnej perspektywy, w tym przypadku widzianej oczami literackiego bohatera, redaktora Solskiego. Każdy, choć trochę zaznajomiony z realiami dziennikarstwa newsowego i śledczego, czytelnik zgodzi się z zaprezentowanym światem przedstawionym mediów balansującym na linii poprawność polityczna – prawda życia i zdarzeń. Dawny dziennikarz TVN24 idzie jednak dalej, rysuje ciekawszy, bardziej złożony obraz nie tyle dziennikarstwa, co dziennikarza. To spojrzenie ma rys osobisty, personalny, a i z pewnością niejednokrotnie z narzucająca się analogią do doświadczeń samego Sekielskiego. I to jest jeszcze jeden wielki atut „Sejfu”. Tej książki nie da się czytać, a jeśli nawet, to trudno czytać bez świadomości kim jest autor i jakie ma za sobą doświadczenia i działania dziennikarskie, przywołując choćby programy z cyklu „”Prześwietlenie”, „Teraz my!”, „Czarno na białym”, czy filmy dokumentalne „Władcy marionetek”, „8.38”. Autor książki dobrze o tym wie, nie będę się mylił kiedy powiem, że on to wiedział przed napisaniem książki i jeszcze wcześniej przed ułożeniem jej fabuły. I chwała mu za to, że wybrał to środowisko zawodowe jako wiodące w rysowanej fabule. W przypadku drugiego ważnego bohatera, komendanta Darskiego, autor posłużył się kalką literacką, znaną w niejednej powieści kryminalnej, zwłaszcza tych zwanych mianem „milicyjnych”. Nie był to zły wybór, skądinąd nawet wyjątkowo trafny, biorąc pod uwagę pochodzenie policjanta i miejsce służby na Podlasiu. Na szczęście też, policjanci nie zostali, jako służba, zbytnio przerysowani humorystycznie w zakresie umiejętności i możliwości śledczych w stosunku do służb wywiadu i kontrwywiadu. Istniało takie niebezpieczeństwo, albowiem Agencja Wywiadu na kartach książki Sekielskiego tak naprawdę jest instytucja totalną. Można powiedzieć jeszcze inaczej, że figura Wielkiego Brata (począwszy od rozumienia Orwellowskiego) musi być odbierana przy literackich agentach pracujących w Sejfie jako figura martwa (nic nie mogąca i niczego nie potrafiąca w stosunku do obywateli).
Ze światem najtajniejszych służb, który kreślony jest złowrogo i jednocześnie przekonująco, związany jest, w moim odbiorze, najsłabszy element książki Sekielskiego, jej zakończenie. Z co najmniej dwóch powodów uważam kilka ostatnich stron powieści za słabe i psujące całość. W pierwszej kolejności zarzut dotyka tempa fabuły, które to prowadzone od samego początku było sprawnie, ciekawie, z coraz większym rozpędem, tak czasowym, jaki i treściowym. Czas przyspieszał dla bohaterów, zagęszczał się i wiązał coraz ciekawiej, częściowo wbrew przewidywaniom. I nagle na siedmiu ostatnich stronach książki, w de facto czterech krótkich scenach, autor fabułę powieści rozwiązuje. Jak dla mnie robi to z wielkim hukiem, ponad 48 godzin, w których kończą się dosłownie i przysłowiowo losy niektórych bohaterów, podobnie jak zaczynają, zamknięte zostaje w kilkunastu zdaniach. Jako czytelnik poczułem się trochę oszukany, pomimo wcześniejszej płynnej i wciągającej lektury. Całość wymowy opowieści jednak zostaje naprawiona ostatnią sceną, symboliczną. Szklaneczka szesnastoletniej whisky pita przez agentów, w części zmienionych karuzelą wydarzeń własnoręcznie kreowanych, z jednej strony – niestety – ukazuje zwycięstwo ciemnej strony współczesnego świata agentury, sterującego rzeczywistością, tak ludzi z ulicy, jak i polityków u sterów władzy, z drugiej zaś strony daje szansę na kontynuację literackiej przygody Tomasza Sekielskiego. Przecież może swoiste alter ego, dziennikarz Solski żyje i kto wie, którego dnia stanie znów na scenie teatru walki o prawdę.
Jeśli chodzi o sprzedaż to w tych miastach najlepiej sprzedają się sejfy wrocław warszawa, łódź, gdańsk. Według mnie książkę naprawdę szybko i dobrze się czyta.
dodaje do mojej listy 🙂 uwielbiam sensacje, a ta książka zapowiada sie ciekawie 🙂
[…] 2013ISBN: 978-83-7818-429-4 Liczba stron: 383 Jego zeszłoroczna, debiutancka powieść „Sejf” odniosła spory sukces wydawniczy. I niezależnie od zrozumiałego zainteresowania medialnego samym […]
Jedna z moich ulubionych książek, zdecydowanie polecam 🙂