Jak można opowiadać o ludzkiej śmierci i odkrywaniu jej tajemnic? Znakomicie wie o tym Sue Black. W roku wydawniczym 2019 nader ciekawie i w sposób wyjątkowy robiła to w książce „Co mówią zwłoki. Opowieści antropologa sądowego”. Autorka, profesor anatomii i antropologii sądowej na Uniwersytecie w Dundee, brała udział w wyjaśnianiu zagadek wielu głośnych zdarzeń, na przykład zbiorowych mordów w Kosowie, tsunami w Tajlandii oraz licznych śledztwach kryminalnych. Jej narracja we wspomnianym tytule była jedyna w swoim rodzaju. Pełna dbałości o szczegóły, zarówno te makabryczne, jaki i nierzadko swobodniejsze, zabarwione humorem, każdorazowo wsparte naukowym wyjaśnieniem. Dla niej jednak antropologia sądowa nie jest wyłącznie dziedziną naukową. Przypisuje jej w swojej opowieści rolę niejako humanistyczną o zabarwieniu deontycznym. Jak nikt inny, Black zna wszystkie oblicza śmierci.
Moim zdaniem kolejna jej książka „Co mówią kości. Mroczne tajemnice zbrodni” ukrywa w sobie jeszcze bardziej fascynujące historie. Tym razem na tapetę wzięła, jak to trafnie określa wydawca, sekrety głęboko skrywane w naszych kościach, od czaszki aż po stopy. To pasjonująca podróż czytelnicza, realizowana zgodnie z mapą ludzkiego szkieletu. Nieustannie zaskakująca, jak choćby w temacie liczby kości ludzkich. U Sue Black liczba 206 zostaje wielokrotnie „odczarowana”. Od opowieści o oczywistej większej liczbie kości szkieletu u noworodka, jeszcze większej u dziecka, aż po wykład o tym, że niejedna osoba umiera z mniejszą liczbą kości niż znane 206.
Sue Black cytuje: „Kości pamiętają”. To zdanie z Jona Jeffersona, dziennikarza, jak mało którego znającego tajniki antropologii sądowej, dzięki ścisłej współpracy z Billem Bassem, w sposób zdecydowanie wybitny i trafny określa cele antropologii sądowej. Odczytywanie zapisu naszego życia i śmierci z kości właśnie. I o tym recenzowana książka opowiada. Ani jedna karta nie razi nudą i patosem akademickiego wykładu. Jest wręcz odwrotnie. Te niezbędne z punktu widzenia informacje o charakterze naukowym przekazywane są w sposób wyważony i oszczędny, a najważniejsza wiadomości o kościach i ich wartościach kryminalistycznej czy identyfikacyjnej podawane są za pośrednictwem opowieści o realnych przypadkach. Tych małych i dużych, tych typowych i niecodziennych dla praktyki antropologa. Narracyjnie opowiedziane są one prostym, zrozumiałym językiem, a ich największą zaletą jest atrakcyjność i niezwykłość.
Autorka z tak długoletnim i bogatym doświadczeniem praktycznym sypie niecodziennymi historiami jak z rękawa. Chwilami czytelnik może złapać się na tym, że zaczytuje się w zdaniach ze sporą dawką makabrycznych okoliczności w sposób zachłanny i pełen wypieków na twarzy, nieprzystających formą do treści. Każdy jednak przypadek z jakim przyszło mierzyć się doktor Sue Black, a który wybrała do prezentacji w recenzowanej książce, to świetny pretekst do niezwykłych opowieści. Jak już pisałem, podawana wiedza, spora dawka informacji o charakterze naukowym, nie posiada charakteru szkolnej nudy. To każdorazowo opowiastka z intrygą, wprost z granicy pomiędzy życiem i śmiercią. Te opowiedziane i przeanalizowane przypadki to stanowczo lepsze i bardziej wciągająca od niejednej fabuły literackiej. I to jest wyjątkowa wartość recenzowanej książki.
„Co mówią kości. Mroczne tajemnice zbrodni” to tytuł zarówno dla miłośników literatury faktu czy też fanów kryminalistyki, ale także, a kto wie czy nie przede wszystkim dla czytelników powieści kryminalnych. Sue Black w sposób zaskakujący i niepowtarzalny każdą opowieść o większej lub mniejszej kości ludzkiej tak przedstawia narracyjnie, jakby opowiadała fabułę z najciekawszą intrygą kryminalną „ever”.
Recenzja Sue Black „Co mówią kości. Mroczne tajemnice zbrodni”