Autor: Marek Krajewski, Jerzy Kawecki
Tytuł: Umarli mają głos. Prawdziwe historie
Wydawca: Wydawnictwo Znak
Rok wydania: 2015
ISBN: 978-83-240-3403-1
Liczba stron: 302
…
Muszę przyznać, że na najnowszą książkę Marka Krajewskiego czekałem z niecierpliwością i pewnym lękiem. Niecierpliwość wynikała – tak, nie boję się przyznać – z uwielbienia twórczości wrocławskiego pisarza, niezależnie od tego, co proponuje swoim czytelnikom. Lęk dotyczył zaś nowej formuły literackiej, jaką od kilku miesięcy zapowiadał autor „Głowy Minotaura”. Kojarzyła się ona z pitawalem, choć sam pisarz zaprzeczał, zapowiadając zupełnie inną formułę. Najważniejsze był jednak fakt, iż nie miała to być beletrystyka, a mimo wszystko obejmować tematykę kryminalną. Sprawdzeniem zapowiedzi mogła być tylko lektura książki. Okazało się, że „Umarli mają głos” zaskoczyły w każdym wymiarze.
W pierwszej kolejności zaskakują mocą zbrodniczego anturażu, który zatrważa swoim pochodzeniem – czysto ludzkim, bo to ludzie zgotowali zbrodnię. Nikt inny, tylko człowiek. Krajewski nie tylko, że nie zapomina o źródle zła, ale wyraźnie je akcentuje i podkreśla. Dzieje się tak na każdym etapie poszczególnych opowieści, którymi obdarza czytelników recenzowanego tomu. Są to zresztą najbardziej literackie, najmocniej artystycznie wypracowane sceny, za którymi kryją się spostrzeżenia natury humanistycznej. Krajewski w tych momentach nie zapomina o swoim zawodzie pisarza i własnej wrażliwości etycznej. Równolegle z tymi kwestiami występuje tematyka kryminalna. Wszak każda z dwunastu opowieści opiera się, a właściwie trzeba powiedzieć, tworzy się na podwalinach zbrodni. Tych najbardziej krwawych, bestialskich, niewyobrażalnych dla przeciętnego mieszkańca kraju nad Wisłą i Odrą. Jeśli ktoś wcześniej narzekał na „chorą” wyobraźnię pisarza, w której emanować miało zło w czystej postaci, bezwarunkowe i bezcelowe z punktu widzenia układanych fabuł, to w „Umarli mają głos” nie ma jakiegokolwiek prawa do krytyki. Autor „Dżumy w Breslau” tym razem jednak nie sprawdza własnej wyobraźni, ale oddaje głos rzeczywistości. Każde zapisane w książce zbrodnicze odebranie życia to wyłącznie dość chłodny zapis autentycznych wydarzeń. Nic ponad to. I to wystarczy, by czytelnik miał gęsią skórkę na rękach i pot na karku. Autentyzm opowiadanych historii wzmacniają dodatkowo udane zabiegi literackie, polegające na doborze właściwego opisu realiów danej chwili i miejsca. Krajewski każdą opowieść, zgodnie z prawdą faktów umieszcza w konkretnej czasoprzestrzeni, dokonując uzupełniających opisów scenerii, tak by przekonać jeszcze silniej, uruchamiając w wielu przypadkach czytelniczą pamięć i wspomnienia. Osiąga przy tym efekt pewnej swojskości i odczucia, że mogło to dotyczyć każdego z nas, naszych bliskich. Mordercą zaś też może być każdy, wcale niekoniecznie obcy. Zresztą to kolejna prawda, jaką odkrywa przed nami autor, najczęściej bowiem sprawca krwawej zbrodni to ktoś, kogo z ofiarą łączą emocjonalne stosunki – zarówno te dobre, jak i złe.
Nie zapominajmy, że autor recenzowanej książki to tak naprawdę nie jedna osoba – Marek Krajewski. Za tytułem „Umarli mają głos” stoi wyjątkowy duet. Pisarz – ojciec polskiego kryminału, wybitny twórca, właściciel gatunkowej korony, oraz Jerzy Kawecki – znamienity medyk sądowy z wieloletnim doświadczeniem teoretyka i praktyka w Katedrze i Zakładzie Medycyny Sądowej. Ten duet na kartach książki jest wyraźnie zauważalny. I dzieje się to w dwóch zakresach narracyjnych. Doktor Kawecki jest bowiem bohaterem wszystkich opowieści. To nie jest bohater cichy, lecz głośny swoim intelektualną mocą, śledczym zacięciem i drobiazgową fachowością. Autor książki skupia się na tych wszystkich wyjątkowych przymiotach charakteru i intelektu medyka sądowego. Jednocześnie nie ulega syndromowi CSI. Nazywam tak sytuacje, w których dokonania naukowych śledczych, jak można nazwać biegłych sądowych w danej dziedzinie kryminalistyki, stanowić mają o sukcesach kryminalnych, bez brania pod uwagę dokonań i ustaleń innych uczestników postępowania. Praca doktora Kaweckiego, jego zaangażowanie i dociekliwość w prawie każdej opisywanej historii odgrywają istotną, wiodącą rolę, a jednocześnie zaprezentowana jest aktywność i oddanie sprawie innych – prokuratora, policjanta, biegłych innych specjalności. Pasjonujące są zwłaszcza przypadki, w których efekt szczegółowej obserwacji, wnikliwego badania czy efekt dokonanej analizy, dotyczący nie raz pozornie drobnego, nic nie znaczącego śladu, stanowią elementy zwrotne w prowadzonych śledztwach. Nie mniej zniewalające czytelniczo są opowieści, w których cel detektywistycznych dociekań okupiony jest powolnym i systematycznym naniywaniem najdrobniejszych informacji, śladów razem z wersjami i przypuszczeniami biegnącymi niejednokrotnie w odmiennych kierunkach. Niezależnie jednak od przebiegu książkowych śledztw, choć tak naprawdę nie są to śledztwa w pełnym tego słowa rozumieniu, a raczej czynności rekonstrukcyjne realizowane w pierwszej kolejności w oparciu o spekulacje naukowo-badawcze, każda historia to także hołd złożony przez Marka Krajewskiego wybitnemu umysłowi i praktycznym umiejętnością Jerzego Kaweckiego. Wyczuwa się to na każdym kroku i wcale to nie przeszkadza, lecz wręcz pozwala podziwiać szacunek pisarza dla wyjątkowej profesji medyka. Druga funkcja doktora Kaweckiego, czego nie wstydzi się autor „Władcy liczb”, to rola nauczyciela. Jakże szczere, otwarte są pytania Marka Krajewskiego stawiane podczas wysłuchiwania opowieści doktora. To szczerość wręcz dziecięca, oparta na dociekliwości i otwartości umysłowej pisarza. Każdy kto zna, choćby ze spotkań autorskich Marka Krajewskiego, słyszeć będzie na kartach książki sformułowania wprost z języka mówionego, jakże czystego i autentycznego dla wrocławskiego mistrza słowa.
„Umarli mają głos. Prawdziwe historie” uderzają niewymuszoną wiarygodnością opowiadanych historii, dbałością o szczegół realiów przy jednoczesnej trosce o wymiar czysto ludzki zdarzeń. Są też dramatami zbrodni rozgrywających się pomiędzy sprawcą i ofiarą, ale także interesującym zapisem dociekań kryminalistycznej praktyki i wiedzy, której reprezentantem jest wyjątkowy doktor Jerzy Kawecki. A wszystko zapisuje arcymistrzowsko nieprzeciętny pisarz Marek Krajewski.
Zamieszczone w Baza recenzji Syndykatu ZwB i przeczytane dzięki Wydawnictwu Znak
Jak dla mnie na prawdę ciekawa książka, zapraszam na http://www.odmiennie.blog.pl gdzie znajduje się moja opinia na jej temat 🙂
Ja nie znam tego autora jeszcze, ale chyba najwyższy czas poznać… 😉