Recenzja: Bernard Minier „Krąg”
Autor: Bernard Minier
Tytuł: Krąg
Tłumaczenie: Monika Szewc-Osiecka
Wydawca: Dom Wydawniczy REBIS
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-7818-419-5
Liczba stron: 542
Za chwilę minie rok od daty polskiej edycji drugiej w kolejności powieści Bernarda Miniera, zatytułowanej „Krąg”. Z perspektywy czasu śmiało można powiedzieć, że francuski autor tą książką oraz swoim debiutem „Bielszy odcień śmierci” na stale wkroczył do galerii najlepszych nazwisk współczesnych pisarzy powieści kryminalnych. I wcale nie mam na myśli wyłącznie nazwisk francuskojęzycznych, bo to byłoby zbyt łatwe przywołując krótką listę na czele z Jean-Claude Izzo i Maxime Chattam, lecz chodzi mi o pierwszą ligę europejską.
„Krąg”, pomimo tego, że wątkami fabularnymi i postaciami jest kontynuacją wcześniejszego tytułu „Bielszy odcień śmierci”, spokojnie można czytać jako odrębną historię. Główna fabuła jest nowa, zaś nawiązania do poprzednich zdarzeń autor przemyca w odpowiednio dozowanych informacjach narracyjnych. Sama powieść rozpoczyna się klasycznie, jak to w kryminalne bywa, od trupa kobiety znalezionego w mieszkaniu w niewielkim miasteczku akademickim Marsac. Już sam opis tej sceny jest niezwykle charakterystyczny dla Miniera poprzez swoją niesamowitą plastyczność i wyraźną obrazowość. W intensywnym deszczu, którego końca nie widać, sąsiad wyjątkowo atrakcyjnej nauczycielki zauważa, że w basenie jej domu unoszą się lalki, a na jego brzegu siedzi odurzony młody mężczyzna. Drzwi domu są otwarte na oścież, a właścicielka mieszkania leży martwa w wannie, skrępowana z oczami zastygniętymi w wyrazie bezgranicznego strachu. Ofiarą jest Claire Diemar, piękna i inteligentna wykładowczyni. Głównym podejrzanym natychmiast staje się wspomniany chłopak znajdujący się na miejscu zbrodni, który okazuje się być uczniem zamordowanej, a także synem byłej miłości głównego bohatera, śledczego Martina Servaza, Marianne. Komendant Servaz szybko jednak zaczyna podejrzewać, że sprawa nie jest tak oczywista, jakby mogło się zdawać po pierwszych informacjach. Jest jeden ślad na miejscu zbrodni na tyle charakterystyczny, że trzeba go odczytywać go jako wizytówkę mordercy – płyta Mahlera. I w tym momencie jako ciągle żywo brzmiące echo pojawia się dawny – rzekłbym – psychologiczny przeciwnik komendanta, Julian Hirtmann. To bezwzględny seryjny morderca, który zbiegł dwa lata wcześniej podczas dramatycznych wydarzeń sprawy opisanej w pierwszej powieści, czyżby teraz wracał. Niewykluczone też jest, że to tylko gra wyobraźni Servaza, ocierająca się o paranoję i obsesję.
A to tylko początek, dalej – nie zdradzając szczegółów i przyjemności lektury – i pojawiają się kolejne ofiary, i następni podejrzani. W tle zaś coraz bardziej rozwija się nieokreślone do końca zagrożenie w pierwszej kolejności dla bliskich Servaza. Fabuła u Miniera jest przebogata i wypełniona po brzegi. To co rozpoznane i oczywiste w najmniej spodziewanych miejscach staje się błędną ścieżką, fałszywym tropem dochodzenia do prawdy o zbrodni i jej wykonawcy. A może to nie jedna osoba morduje? Takich momentów i pytań podczas czytania „Kręgu” pojawia się bez liku, a liczba zwrotów akcji i suspensów jest na tyle obszerna, że można by obdzielić jeszcze co najmniej jeden inny tytuł. To już cecha rozpoznawalna francuskiego pisarza. Fabularne bogactwo logicznie i sprawnie ułożone idzie w parze z wielowątkowością i zagadkowością, w której nie może też zabraknąć złowrogiej tajemnicy zamkniętej w oparach klimatu i przyrody południowo-wschodniej Francji. Marsac i jego okolice, pomimo tego, że geograficznie w rzeczywistości niedookreślone przez pisarza, który sam w posłowiu mówi o fikcyjnej krainie, są odczuwalne i wyobrażalne na dotknięcie ręki. Warto wspomnieć o dwutorowości prowadzonej fabuły, gdzie w głównym nurcie snuta jest opowieść śledztwa Servaza, rozpoczynająca się przywoływanym już zabójstwem pięknej wykładowczyni Claire Diemar. Duże jednak znaczenie dla budowy czytelniczego klimatu zagadki i odczuwania koszmaru zbrodni stanowi mniejszy, ale równolegle prowadzony wątek dramatu uwięzionej kobiety i wykorzystywanej seksualnie przez Juliana Hirtmanna. To zresztą wyraźne przygotowanie do kolejnych literackich historii, w których mam wrażenie dojdzie do dramatycznego i chyba finalnego pojedynku pomiędzy tym seryjnym zabójcą i komendantem Servazem.
Kompozycja fabularna powieści „Krąg” to także udana realizacja gry z czytelnikiem, który w opowieść zostaje wciągnięty dość szybko i na tyle intensywnie, że mało kto nie podda się tej rozgrywce, w której uczestniczy na równi z wysiłkiem będącym udziałem Martina Servaza. Dodatkowo, w przeciwieństwie do poprzedniej powieści, w której – podobnie jak tu – świat postaci literackich był ciekawy bogactwem charakterów i zachowań – tym razem Minier dokonał znakomitej sztuki rozbudowania głównych bohaterów o jeszcze większy wachlarz emocji i stanów uczuciowych. Nie było już źle w „Bielszym odcieniu śmierci”, lecz miejscami odnosiło się wrażenie, że niektóre postacie są zbyt nie tyle papierowe, co za bardzo odarte z emocjonalnego tła własnych decyzji i działań. Tym razem jest inaczej, zaglądamy głębiej w dusze i umysły – w pierwszej kolejności Martina Servaza – bohaterów, przez co świat postaci literackich robi się ciekawszy i jeszcze silniej realny, wiarygodny. Są nawet takie momenty, że postać komendanta zaczyna się – mówiąc metaforycznie – „rozpływać” w sosie romantyzmu i emocjonalnego zatopienia, a to wszystko za przyczyną obrazów z przeszłości i teraźniejszego spotkania z dawną miłością. Ciekawych, żywych i prawdziwych postaci jest więcej. Tchną one autentyzmem zachowań, co w połączeniu z bardzo wyczuwalnym u Miniera przywoływaniem kodów kulturowych, sprawia, że opowieść skrzy. Zresztą rozbudowana postać córki Servaza, Margot, która na te same kursy przygotowawcze na uczelnię, gdzie uczyła i denatka, ale też były najlepszy przyjaciel Servaza, który kiedyś odbił mu Marianne (miłość życia), nie tylko, że ciekawie zostaje uwikłana w kryminalną intrygę, to jeszcze jest takim elementem wywołujący ciekawe passusy, w których autor dokonuje krytyki kultury masowej. Ciekawym spostrzeżeniem jest także znaczenie muzyki w życiu człowieka, co widoczne jest w tak barwnych postaciach jak współpracownicy komendanta, Vincent Esperandieu i Samirę Cheung. Nie mówiąc już o wymowie i symbolice muzyki wielkiego Mahlera, która jest swoistym łącznikiem pomiędzy śledczym Servazem i seryjnym zabójcą Hirtmannem.
„Krąg” Bernarda Miniera to znakomity thriller, w którym autor udowadnia olbrzymią klasę pisarską, dbałość o czytelnika, którego traktuje jak równorzędnego gracza z rozgrywce o rozwiązanie intrygi kryminalnej. Ponadto plastyczność i wyrazistość języka literackiego Miniera stanowi gwarant jakości, który powoduje, że z niecierpliwością czekam na kolejne starcie wyjątkowych bohaterów literackich.
„Krąg”, pomimo tego, że wątkami fabularnymi i postaciami jest kontynuacją wcześniejszego tytułu „Bielszy odcień śmierci”, spokojnie można czytać jako odrębną historię. Główna fabuła jest nowa, zaś nawiązania do poprzednich zdarzeń autor przemyca w odpowiednio dozowanych informacjach narracyjnych. Sama powieść rozpoczyna się klasycznie, jak to w kryminalne bywa, od trupa kobiety znalezionego w mieszkaniu w niewielkim miasteczku akademickim Marsac. Już sam opis tej sceny jest niezwykle charakterystyczny dla Miniera poprzez swoją niesamowitą plastyczność i wyraźną obrazowość. W intensywnym deszczu, którego końca nie widać, sąsiad wyjątkowo atrakcyjnej nauczycielki zauważa, że w basenie jej domu unoszą się lalki, a na jego brzegu siedzi odurzony młody mężczyzna. Drzwi domu są otwarte na oścież, a właścicielka mieszkania leży martwa w wannie, skrępowana z oczami zastygniętymi w wyrazie bezgranicznego strachu. Ofiarą jest Claire Diemar, piękna i inteligentna wykładowczyni. Głównym podejrzanym natychmiast staje się wspomniany chłopak znajdujący się na miejscu zbrodni, który okazuje się być uczniem zamordowanej, a także synem byłej miłości głównego bohatera, śledczego Martina Servaza, Marianne. Komendant Servaz szybko jednak zaczyna podejrzewać, że sprawa nie jest tak oczywista, jakby mogło się zdawać po pierwszych informacjach. Jest jeden ślad na miejscu zbrodni na tyle charakterystyczny, że trzeba go odczytywać go jako wizytówkę mordercy – płyta Mahlera. I w tym momencie jako ciągle żywo brzmiące echo pojawia się dawny – rzekłbym – psychologiczny przeciwnik komendanta, Julian Hirtmann. To bezwzględny seryjny morderca, który zbiegł dwa lata wcześniej podczas dramatycznych wydarzeń sprawy opisanej w pierwszej powieści, czyżby teraz wracał. Niewykluczone też jest, że to tylko gra wyobraźni Servaza, ocierająca się o paranoję i obsesję.
A to tylko początek, dalej – nie zdradzając szczegółów i przyjemności lektury – i pojawiają się kolejne ofiary, i następni podejrzani. W tle zaś coraz bardziej rozwija się nieokreślone do końca zagrożenie w pierwszej kolejności dla bliskich Servaza. Fabuła u Miniera jest przebogata i wypełniona po brzegi. To co rozpoznane i oczywiste w najmniej spodziewanych miejscach staje się błędną ścieżką, fałszywym tropem dochodzenia do prawdy o zbrodni i jej wykonawcy. A może to nie jedna osoba morduje? Takich momentów i pytań podczas czytania „Kręgu” pojawia się bez liku, a liczba zwrotów akcji i suspensów jest na tyle obszerna, że można by obdzielić jeszcze co najmniej jeden inny tytuł. To już cecha rozpoznawalna francuskiego pisarza. Fabularne bogactwo logicznie i sprawnie ułożone idzie w parze z wielowątkowością i zagadkowością, w której nie może też zabraknąć złowrogiej tajemnicy zamkniętej w oparach klimatu i przyrody południowo-wschodniej Francji. Marsac i jego okolice, pomimo tego, że geograficznie w rzeczywistości niedookreślone przez pisarza, który sam w posłowiu mówi o fikcyjnej krainie, są odczuwalne i wyobrażalne na dotknięcie ręki. Warto wspomnieć o dwutorowości prowadzonej fabuły, gdzie w głównym nurcie snuta jest opowieść śledztwa Servaza, rozpoczynająca się przywoływanym już zabójstwem pięknej wykładowczyni Claire Diemar. Duże jednak znaczenie dla budowy czytelniczego klimatu zagadki i odczuwania koszmaru zbrodni stanowi mniejszy, ale równolegle prowadzony wątek dramatu uwięzionej kobiety i wykorzystywanej seksualnie przez Juliana Hirtmanna. To zresztą wyraźne przygotowanie do kolejnych literackich historii, w których mam wrażenie dojdzie do dramatycznego i chyba finalnego pojedynku pomiędzy tym seryjnym zabójcą i komendantem Servazem.
Kompozycja fabularna powieści „Krąg” to także udana realizacja gry z czytelnikiem, który w opowieść zostaje wciągnięty dość szybko i na tyle intensywnie, że mało kto nie podda się tej rozgrywce, w której uczestniczy na równi z wysiłkiem będącym udziałem Martina Servaza. Dodatkowo, w przeciwieństwie do poprzedniej powieści, w której – podobnie jak tu – świat postaci literackich był ciekawy bogactwem charakterów i zachowań – tym razem Minier dokonał znakomitej sztuki rozbudowania głównych bohaterów o jeszcze większy wachlarz emocji i stanów uczuciowych. Nie było już źle w „Bielszym odcieniu śmierci”, lecz miejscami odnosiło się wrażenie, że niektóre postacie są zbyt nie tyle papierowe, co za bardzo odarte z emocjonalnego tła własnych decyzji i działań. Tym razem jest inaczej, zaglądamy głębiej w dusze i umysły – w pierwszej kolejności Martina Servaza – bohaterów, przez co świat postaci literackich robi się ciekawszy i jeszcze silniej realny, wiarygodny. Są nawet takie momenty, że postać komendanta zaczyna się – mówiąc metaforycznie – „rozpływać” w sosie romantyzmu i emocjonalnego zatopienia, a to wszystko za przyczyną obrazów z przeszłości i teraźniejszego spotkania z dawną miłością. Ciekawych, żywych i prawdziwych postaci jest więcej. Tchną one autentyzmem zachowań, co w połączeniu z bardzo wyczuwalnym u Miniera przywoływaniem kodów kulturowych, sprawia, że opowieść skrzy. Zresztą rozbudowana postać córki Servaza, Margot, która na te same kursy przygotowawcze na uczelnię, gdzie uczyła i denatka, ale też były najlepszy przyjaciel Servaza, który kiedyś odbił mu Marianne (miłość życia), nie tylko, że ciekawie zostaje uwikłana w kryminalną intrygę, to jeszcze jest takim elementem wywołujący ciekawe passusy, w których autor dokonuje krytyki kultury masowej. Ciekawym spostrzeżeniem jest także znaczenie muzyki w życiu człowieka, co widoczne jest w tak barwnych postaciach jak współpracownicy komendanta, Vincent Esperandieu i Samirę Cheung. Nie mówiąc już o wymowie i symbolice muzyki wielkiego Mahlera, która jest swoistym łącznikiem pomiędzy śledczym Servazem i seryjnym zabójcą Hirtmannem.
„Krąg” Bernarda Miniera to znakomity thriller, w którym autor udowadnia olbrzymią klasę pisarską, dbałość o czytelnika, którego traktuje jak równorzędnego gracza z rozgrywce o rozwiązanie intrygi kryminalnej. Ponadto plastyczność i wyrazistość języka literackiego Miniera stanowi gwarant jakości, który powoduje, że z niecierpliwością czekam na kolejne starcie wyjątkowych bohaterów literackich.
Zamieszczone w Baza recenzji Syndykatu ZwB


„Dwie siostry” – Minier odkrywa początki Servaza i tajemnicę sprzed lat - Kryminalne tropy
08/21/2025 @ 08:19
[…] poznał w bolesnych i zaskakujących okolicznościach potyczki ze zbrodniarzem Hirtmannem. Autor „Kręgu” zaskakuje jednak zupełnie czymś innym. Wprowadza nas w przeszłość Servaza, rok 1993 i jego […]