Recenzja: Tove Alsterdal „Kobiety na plaży”

Autor: Tove Alsterdal
Tytuł: Kobiety na plaży
Tłumaczenie: Beata Walczak-Larsson 
Wydawca:  Wydawnictwo Akurat
Rok wydania: 2014
ISBN: 978-83-7758-685-3
Liczba stron: 462

Tove Asterdal debiutowała w swoim rodzimym kraju, Szwecji, w roku 2009 powieścią „Kobiety na plaży”, na której polskie wydanie musieliśmy czekać aż pięć lat. O całe pięć lat za długo. Dziwi fakt, że wydawnictwo Akurat kazała nam czekać na ten tytuł tak spory kawał czasu, zwłaszcza, że nie wszystkie polskie premiery skandynawskich kryminałów ostatnich lat były warte wyjątkowej uwagi. W przypadku „Kobiet na plaży” mamy do czynienia z wyjątkiem wartym uwagi, który staje się wraz ze swoim wydaniem obowiązkiem czytelniczym polskich fanów kryminałów.
 
Powieść Alsterdal jest czymś więcej niż kryminałem. To bardzo mocny głos, a chwilami nawet krzyk z oskarżeniem współczesnego świata i jego kondycji. Autorka tak ciekawie skonstruowała intrygę, że dramat małżeństwa Cornwall, głównych bohaterów, na którym opiera się główny nurt narracyjny, równolegle uzupełnia się z głównym wątkiem tematycznym, obejmującym – jak trafnie nazywa to wydawca – ciemną stronę globalizacji. Przemyt uchodźców i współczesne niewolnictwo to nie tylko hasło, ale realnie odczuwalna rzeczywistość opowiadanej historii. Zostało to wykreowane w sposób bardzo realistyczny i emocjonalny, bo tak ważne tematy ukrywają się za pojedynczymi losami bohaterów, których poznajemy z krwi i kości, doznając niejako osobistego udziału w ich losach. Mam na myśli splątanie fabularne historii kilku różnych bohaterek, posługujących się innymi językami, pochodzących z różnych kontynentów, ale równolegle podobnie doświadczonych skrajnymi emocjami i sytuacjami. Mary – jedyna ocalała z nielegalnego transportu imigrantów z Afryki. Terese – młoda szwedzka turystka, wykorzystana seksualnie i okradziona z dokumentów, znajdująca po nieszczęśliwej nocy na brzegu morza zwłoki czarnoskórego mężczyzny. W tym wszystkim jeszcze jest dramatyczna historia Ally Cornwall, na której osadzona jest oś narracyjna powieści.
 
To właśnie jest niecodzienna wartość recenzowanej powieści – tematykę istotną społecznie i politycznie nie przywołuje hasłowo czy jako odległe tło, lecz pozwala doświadczać zła współczesnej cywilizacji w wymiarze pojedynczych losów ludzkich, choć nie unika nadal spojrzenia globalnego. A spojrzenie jest geograficznie szerokie, od Stanów Zjednoczonych pod Europę (reprezentowana przez kilka krajów), która w swojej tradycji i rozwoju gospodarczym zagubiła gdzieś humanistyczne źródła kultury europejskiej. Podobnie ma się rzecz z obrazem świata przestępczego, który – zgodnie z rzeczywistością – w powieści „Kobiety na plaży” nie zna granic państw i języków. W tym całym obrazie bolesnej prawdy o współczesnym świecie, kojarzonej tematycznie z tym, co nazywamy – nieszczęśliwie – przemytem i handlem ludźmi, dzięki połączeniu dramatycznej opowieści o losach konkretnych osób – postaci literackich z przekonującym przedstawieniem mechanizmu przestępczego, tkwi cala emocjonalna siła powieści Tove Alsterdal. Ale tą stronę książki szwedzkiej autorki cechuje jeszcze wyjątkowa wartość – mądrość opowiadanej historii. Mądrość oznaczająca zgodność z realiami, ale też i naturą ludzkiej wrażliwości. 
 
Właściwa intryga kryminalna „Kobiet na plaży” dotyczy jednak historii dziennikarza śledczego, Patricka Cornwalla, który znika pewnego dnia w zagadkowy sposób w Paryżu, gdzie zbierał informacje o przemycie ludzi, oraz jego żony, Ally Cornwall, która wyrusza ze Stanów Zjednoczonych Ameryki w poszukiwaniu męża. Autorka powieści tworzy na naszych oczach niezwykłą historię miłości i śmierci, nadziei i rozpaczy, zaangażowaniu i obojętności. W tej bolesnej historii rodzinnej ukrywa się de facto dramat innych ludzi, dramat społeczności, dramat świata. Świata tego słabszego, bezbronnego, ale też dramat idei i wartości, w oparciu o które zbudowano naszą europejską cywilizację. W głównej postaci omawianej książki, Ally Cornwell, ukrywa się to wszystko, co świadczy o sile ludzkich uczuć. I z pewnością nie jest to opowieść banalna, o hollywoodzkim charakterze, lecz prawdziwe doświadczenie granicznych sytuacji. Czytelnik, podobnie jak bohaterka, w żaden sposób nie zostaje oszczędzony. Ta opowieść boli, nie pozwala być obojętnym, a to dodatkowa siła tej książki. Co ważne, wbrew pozorom, kierunek intrygi i przebieg akcji nie jest do końca przewidywalny. Wyraźnie wyczuwalna jest umiejętność pisarki w budowaniu opowieści fabularnej w oparciu o sceny i dialogi, co nie dziwi w przypadku dramatopisarki i autorki scenariuszy. Jest to pewien rodzaj formuły filmowej umiejętnie i efektownie przeniesionej na pole literackiej materii, co powoduje ekspresyjną lekturę, w której tak ważne są pytanie nie tyle o sprawców zbrodni, lecz o jej przyczyny, motywy i współzależności ciemnej strony przestępczości z codzienną twarzą polityki i przedsiębiorczości. To bolesna prawda wyzierająca spod dramatycznych pojedynczych historii bohaterów książki szwedzkiej autorki – współczesne bogactwo europejskiego kontynentu buduje się na podwalinach ludzkiej krzywdy i wyzysku niewolniczego. A przecież historycznie niewolnictwo na starym kontynencie już dawno zakończyło swój żywot. Ale czy na pewno?
 
Głos Alsterdal to wyrazisty krzyk, dotykający udanie emocjonalnie i literacko najmroczniejszych stron ludzkiej natury i rozpaczy jednocześnie. „Kobiety na plaży” to – wbrew pozorom – nie tylko społecznie naładowana powieść, ale przede wszystkim kryminał o dużym napięciu fabularnym i emocjonalnym, co ważne, artystycznie udany. Warto poznać tą jeszcze inną stronę skandynawskiej szkoły kryminalnej.
 [dodajbox]

Zamieszczone w Baza recenzji Syndykatu ZwB i przeczytana dzięki wydawnictwu Akurat