Recenzja: Jorn Lier Horst „Poza sezonem”

poza-sezonem-horstAutor: Jorn Lier Horst 
Tytuł: Poza sezonem
Tłumaczenie: Milena Skoczko
Wydawca:  Smak Słowa
Rok wydania: 2015
ISBN: 978-83-648-46-175
Liczba stron: 352

Jorn Lier Horst polskim czytelnikom jest już znany z dwóch wydanych wcześniej tytułów: „Jaskiniowiec” i „Psy gończe”. Oba te tytuły uznanie cieszyły się dużym zainteresowaniem i jak najbardziej przychylnymi ocenami recenzenckimi. Jak najbardziej zasłużenie. Sądzę więc, że nie tylko ja wyczekiwałem polskiego wydania kolejnego kryminału z serii o komisarzu Wistingu.

„Poza sezonem” nie zawodzi. To rasowa powieść kryminalna, mocna w każdym calu. W pierwszej kolejności docenić trzeba jej fabułę, na tyle nie prostą, a jednocześnie nie nazbyt skomplikowaną, by nie zachwycała swoim bogactwem. Oczywiście współgra to z ciekawie skonstruowaną intrygą kryminalną, w której – zwłaszcza początkowo – nic nie jest tak oczywiste i przejrzyste. Zresztą, co większość z czytelników wyjątkowo docenia w kryminałach, całe śledztwo książkowe jest nie lada wyzwaniem dla jego papierowych uczestników, podobnie zresztą jak i dla zaczytanych miłośników Wistinga. Horst umiejętnie wodzi nas za nos. Można powiedzieć, że autor zastosował znaną metodę pisarską – odkrywania kart jedna po drugiej bez właściwej kolejności i zależności, co wymusza u śledczych i czytelników nieustanną czynność weryfikowania uzyskanych informacji i ich analizowania pod kątem współzależności układających się w prawdziwość faktów, o których odkrycie „ścigamy się”. Oczytany i wnikliwy miłośników literatury kryminalnej z pewnością szybko skojarzy fabularny pomysł „Poza sezonem” z co najmniej jedną powieścią Henninga Mankella (z troski i z szacunku dla komparatystycznego wyczucia czytelników pozwolicie, że nie będę zdradzał tego tytułu). Chodzi zarówno o pomysł umieszczenia w skandynawskiej przestrzeni przestępczej działalności gości zza dawnej żelaznej kurtyny, w tym przypadku Litwy, jak i społecznej troski pisarza wynikającej wprost z zachodzących przemian polityczno-ekonomicznych w tej części Europy. Horst na szczęście nie jest jakąkolwiek kopią szwedzkiego mistrza kryminału. Proponuje swoje rozwiązania literackie, własne wrażliwość społeczno-obyczajową oraz – to co u autora „Psów gończych” najlepsze – osobiste doświadczenie i wiedzę praktyczną policyjnego śledczego.

Horsta uwielbiam czytać właśnie za jego realizm zbrodni, ale przede wszystkim tego wszystkiego, co po niej, na czele ze śledztwem. Pisarz, pomimo tego, że ma za sobą dwudziestoletnią służbę policyjną, jako jeden z nielicznych wśród literatów byłych pisarzy, nie popełnia błędu nadmiernej autentyczności. Literatura rządzi się odrębnymi prawami, które nie muszą zaprzeczać realizmowi. W dobrych historiach książkowych obie strefy przenikają się nawzajem, uzupełniają się i wreszcie współgrają, tworząc doborowe towarzystwo prawdy i fikcji. Autor „Jaskiniowca” umiejętność łączenia tych dwóch dwóch światów opanował do perfekcji. Powtórzę jeszcze raz, w pierwszej kolejności pomogą mu w tym jego własne doświadczenia i wiedza zawodowa. To byłoby jednak za mało. W jego przypadku dochodzi jeszcze talent literacki. Dowodem na niego jest właśnie główny bohater powieściowy, William Wisting ze swoją policyjną grupą śledczą, uzupełnianą zawsze – ciekawie i niekonwencjonalnie – przez dociekliwość i dziennikarską wścibskość jego córki Line. To te dwie postacie rysują oś fabularnej opowieści i wszystkich działań dążących do rozwiązania intrygi kryminalnej. Nie możemy jednak zapominać o pozostałych postaciach wypełniających przestrzeń świata przedstawionego. U Horsta są one wszystkie ciekawe swoim autentyzmem, niezależnie czy to świadek, czy podejrzany. Tak to właśnie jest z ludzką mozaiką podczas policyjnego wyścigu o prawdę faktów i ideę sprawiedliwości. Pisarz umie dyskretnie, niekiedy wprost, nierzadko też pośrednio, poprzez drobne sygnały i małe przebłyski, namalować wszystkie barwy ludzkich emocji i psychiki. W „Poza sezonem” mimo wszystko mniej idzie o wrażliwość i troskę społeczną, choć i tego nie można ująć autorowi. Bardziej idzie o tą spostrzegawczość, co w połączeniu z analitycznym myśleniem i śledczą syntezą tworzy właśnie najlepszych policjantów służby kryminalnej.

Barwność i bogactwo ludzkich wizerunków tym razem jeszcze dobitniej wplata się w plastyczność przestrzeni powieściowej. Wynika to w prostej linii z rozrzucenia fragmentów historii ludzkich w kilku miejscach geograficznych – tych bliższych norweskich, jak i dalszych litewskich. To realne rejony, opisane przekonująco, niezależnie czy to odludzie dobre dla wypoczynku lub obserwacji przyrodniczych, czy to miejski zgiełk norweskich miast, czy też litewski świat ulic, tak różnych, bo realnie zamkniętych w przeszłości lub teraźniejszości tego nadbałtyckiego państwa. Co warte spostrzeżenia, sąd związany z oceną przemian społeczno-politycznych u Horsta nie jest jednoznaczny, lecz ustami różnych bohaterów – wielopłaszczyznowy. A przecież na dokładkę, co jest zgodne z współczesnymi realiami, wplata się międzynarodowa przestępczość spod znaku narkotykowego szlaku i biznesu, nie znających granic – od Danii przez Polskę do Litwy właśnie. Dzięki temu intryga kryminalna nabiera rumieńców i kolorytu. Każe nam błądzić i szukać, zaskakuje i zaciekawia. I trzyma w napięciu i nieodpowiedzeniu do samego końca.

A przecież sprawa kryminalna „Poza sezonem” wydaje się z początku książkowej opowieści dość banalna, taka właśnie jak tytułowe hasło, pozasezonowa, lekka, prosta i przewidywalna. Wszystko zaczyna się od kilku włamań do domków letniskowych w Staver. Rzecz zwyczajna w takich miejscach i takim czasie powakacyjnym. Napięcie jednak pojawia się wraz z odkryciem zmasakrowanych zwłok. Tajemniczych, bo anonimowych przez długi czas, nie mówiąc już o motywie czy sprawcach. Dlatego zaczyna być coraz ciekawiej, a gdy pojawią się w tle międzynarodowe interesy, przerzuty przez granice, wielkie pieniądze i niemałe ilości narkotyków, sprawa nabierze rumieńców. I wierzcie mi, nie skończy się tak jak będziecie myśleć, ani też nie rozwiąże się tak jak niejednokrotnie założycie. Horst sprawdza, niczym w grze karcianej, niejednokrotnie. Jeśli przegracie jako śledczy, wiem, że nie przegracie czytelniczo. Sprawdźcie sami.

[dodajbox]

Zamieszczone w Baza recenzji Syndykatu ZwB i przeczytane dzięki Smak Słowa