Recenzja: Dorota Dziedzic-Chojnacka „Zbrodnia na boku”
Autor: Dorota Dziedzic-Chojnacka
Tytuł: Zbrodnia na boku
Wydawca: Wydawnictwo Videograf
Rok wydania: 2014
ISBN: 978-83-7835-280-8
Liczba stron: 299
„Zbrodnia na boku” to powieściowy debiut Doroty Dziedzic-Chojnackiej. Autorka dała się już poznać kilkukrotnie jako twórczyni krótszych form prozatorskich o tematyce kryminalnej. W ogóle praca w piórze to poniekąd jej drugie powołanie, ponieważ poza zawodową pracą radcy prawnego czynnie uprawia piśmiennictwo prawnicze, tworzy wiersze i regularnie uczestniczy w konkursach literackich, gdzie niejednokrotnie zdobywała już mniejsze lub większe laury.
Tym razem przyszło autorce do zaprezentowania większej i pełnej fabuły. Jej akcja rozgrywa się w głównej mierze, w dość rzadko przywoływanej w kryminałach, scenerii kancelarii adwokackiej. W tym przypadku o tyle wyjściowo ciekawej, że zatrudniającej kilka osób, zarówno patronów – mecenasów, jak i adeptów sztuki adwokackiej, nie zapominając oczywiście o personelu pomocniczym w postaci sekretarek. Ten poszerzony zespół osób pracujących w powieściowej kancelarii jest jednocześnie trzonem świata postaci literackich, których udziałem stają się wydarzenia fabularne. Dziedzic-Chojnacka postarała się w miarę udanie stworzyć cały wachlarz osobowości i charakterów z jakimi spotykamy się na co dzień w życiu i pracy, niekoniecznie wyłącznie w kancelarii adwokackiej. Spektrum zaprezentowanych przez nią w tych postaciach zachowań jest niemałe i trzyma się typowych sylwetek charakterologicznych. W wielkim skrócie prezentowanych począwszy od apodyktycznej i zołzowatej szefowej, a kończąc na wszechwiedzących sekretarkach. Galeria wymyślonych przez autorkę postaci to nie tylko świat kancelarii adwokackiej, ale także osoby z zewnątrz, które w sposób interesujący i niejednokrotnie zabawny wzbogacają przestrzeń interpersonalnych układów, jak choćby wymienić ciekawy dwuosobowy zespół policjantów.
Za rolą tych postaci ukrywa się zresztą ciekawy zabieg, konstruujący de facto właściwą narrację powieściową. Mam na myśli zmianę perspektywy narracyjnej o charakterze – że się wyrażę – czysto kryminalnym. Od samego początku książki opowieść prowadzona jest z perspektywy młodej, dopiero co upieczonej adwokatki (sama przysięga jeszcze przed nią). Jednakże to dopiero zainteresowanie, nie bójmy się powiedzieć, plotkami i wreszcie same przesłuchanie tejże Katarzyny Nowackiej przez dwóch w sumie zabawnych i nie dość rozgarniętych policjantów, powoduje, że główna bohaterka postanawia dosłownie wziąć sprawy w swoje ręce. Od tego momentu cały narracyjny tok podporządkowany jest w pierwszej kolejności prowadzonemu śledztwu. Udany to zabieg, dzięki czemu „Zbrodnia na boku” nosi inny, rzadki we współczesnych polskich kryminałach, motyw śledztwa prowadzony z tyłu niejako, opierając się przede wszystkim na rozmowach, które są nośnikami potrzebnych informacji. A nad wszystkim rozpościera się duch swobodnej, wcale nie amatorskiej, analizy i syntezy, prowadzący do właściwych i trafnych rozwiązań zagadki kryminalnej. Na szczęście dla autorki pomysł ten poprowadziła umiejętnie i realistycznie. Istniało bowiem niebezpieczeństwo, że prowadzone śledztwo w rękach młodej adwokatki wymknie się spod realizmu i razić będzie sztucznością sytuacji. Okazało się, że Dziedzic-Chojnacka poradziła sobie z realizacją tego pomysłu bardzo zgrabnie. Zachowanie Katarzyny Nowackiej jest w pełni naturalne, pozornie wynika z jej charakteru, trochę wścibskiego, trochę otwartego na tajemnice.
Śledczy nos młodej adwokatki to nie wszystko. Ważniejsze i dominujące jest jej wyczulenie na ludzi. Ona w swoich koleżankach i kolegach z pracy, jak i w innych osobach, czyta jak z przysłowiowej książki. Jej postępowanie i decyzje wynikają bezpośrednio z efektów dokonywanej nieustannie oceny ludzkich osobowości. To kolejna ciekawa cecha głównej bohaterki, która w tym przypadku współgra udanie z ważną stroną „Zbrodni na boku”. To powieść na wskroś obyczajowa, o klasycznie lekkiej formule, w której nie ważne są portrety i analizy psychologiczne, tylko naturalne, często spontaniczne podejście do drugiego człowieka, sytuacji i usłyszanych zdań. Wątek obyczajowy najpełniej obejmuje spostrzeżenia dotyczące życia kancelarii adwokackiej, choć wykracza także poza jej granice. W ogóle powieściową palestrę warszawską poznajemy w szeregu opisów poszczególnych ich przedstawicieli i łączących ich różnorodnych relacji. Podane jest to wszystko bardzo lekko, z dużą dozą humoru, niekiedy nawet lekkiej ironii, a jednocześnie bardzo realistycznie, nierzadko w szczegółach, o których przeciętny obywatel wiedzieć nie może. Trzeba dodać, że spostrzeżenia obyczajowe o tej grupie zawodowej są trafne, ale też poprowadzone w taki sposób, że jawi się ona jako taka sama jak inne grupy zawodowe, z tymi samymi lub podobnymi przywarami i skrzywieniami o czysto ludzkiej naturze. Jeśli dołożymy do tego jeszcze te fragmenty powieści, które traktują o – nie tylko prawniczych – romansach, rozwodach, konkubinatach, konfliktach, sympatiach, to mamy całą gamę „ludzkiej menażerii”. I czyta się to z uśmiechem i wewnętrzną refleksją, bo to przecież trafny obraz rzeczywistości miejsca pracy niejednego czytelnika. Także mój.
Podczas lektury „Zbrodni na boku” daje się jeszcze zauważyć uboczny efekt umieszczenia większości akcji w kancelarii adwokackiej. Mam na myśli – i to wcale nie ironicznie – pewną wartość edukacyjną książki. Skoro autorka jest z zawodu radcą prawnym to nie mogła pozwolić sobie na nie trzymanie się realizmu, dzięki czemu dowiadujemy się między innymi o kolorach na togach zawodów prawniczych, o pewnych procedurach i zasadach rządzących postępowaniami sądowymi. Poziom autentyczności podnoszą również graficznie wyróżnione i wplatane w tok narracyjnej opowieści sądowe protokoły rozpraw.
Omawiana powieść to jednak, poza dość istotna warstwą obyczajową, klasyczny kryminał. Z dość może powolnie prowadzoną intrygą, w której tak naprawdę idzie o prawdę faktów. Czy prawnik, luźno współpracujący z kancelarią adwokacką głównej bohaterki, rzeczywiście jest zabójcą swojego klienta? Młoda adwokatka, Katarzyna Nowacka, o której już wspominałem, na dokładkę dość regularna czytelniczka kryminałów, nie daje wiary tej wersji kryminalistycznej. Jej obserwacja ludzkich charakterów nie pozwala pogodzić z prostą dość tezą, że prawnik Dudek to morderca. I tutaj zaczyna się prawdziwa historia kryminalna, którą obserwujemy, a właściwie budujemy o mozolnie zdobywane fakty wraz z samą bohaterką. Wygląda to początkowo na typowo kobiecą ciekawość, jakąś nieokreślona fantazję bycia bohaterem amatorskiego kryminału. Z biegiem jednak lekturowego czasu, coraz bardziej zostajemy wciągnięci w dość zgrabnie poprowadzony dyskurs – pomiędzy poszczególnymi elementami układanki wspólnie z Nowacką rysujemy łączące linie, analizujemy wzajemne układy osobowe i oceniamy motywy, dążąc do syntezy. A wszystko lekko i przyjemnie.
Powieść Doroty Dziedzic-Chojnackiej „Zbrodnia na boku” udanie splata niezobowiązujący humor, obyczajową spostrzegawczość i niebanalną intrygę w pozornie nudnym świecie prawniczych meandrów. Autorka udowadnia, że w polskim kryminale nie powiedziano jeszcze wszystkiego.
[dodajbox]
Zamieszczone w Baza recenzji Syndykatu ZwB

